Apel o oszczędzanie papieru

Gdy wróciłem ze szkoły, mądrzejszy o jedną lekcję na temat ochrony lasów i zdecydowany już zawsze oszczędzać papier, tata leśnik wysłuchał moich nowych poglądów, podrapał się po głowie i rzekł:

– Co jakiś czas musimy robić przecinkę drzew, by las był zdrowy i silny. Tego drewna jest więcej niż potrzebujemy na papier, meble i drewniane domki.

Nie mogłem się zdecydować, której wiedzy zaufać. Czy zbierać makulaturę i pisać w zeszycie drobniejszym pismem, czy też nic sobie z tego nie robić? Czasem więc byłem po stronie szkoły, a czasem po stronie ojca. Podczas zimowych wieczorów zużywałem kilogramy papieru na robienie masy papierowej, z której lepiłem stwory i sylwestrowe maski. Zanim jednak wysmarkałem nos w chusteczkę higieniczną, dzieliłem ją na czworo, by żadnego skrawka nie zmarnować. Nie rozwarstwiałem jej jak kretyn na przezroczyste mgiełki, lecz przerywałem po linii zgięcia. Inteligentnie. Niszczyłem w ten sposób czterokrotnie mniej lasu niż inni zasmarkani rówieśnicy, którzy podobnie jak ja nie znali już jedwabnych chusteczek do nosa.

 

Pomost

Pomost to most w jedną stronę, który pozwala odejść od brzegu. Jest jak moja modlitwa, dzięki której zbliżam się do Boga. Nigdy jednak mnie do Boga nie doprowadzi. Nigdy nie przeprowadzi na drugą stronę. Idę kilkanaście, kilkadziesiąt kroków, zachwycam się widokiem lustra wody, a potem wracam na brzeg. Czekam, aż Bóg ruszy w moją stronę.

Czytaj dalej

Wspomnienia spod prysznica

Ciepły, niedzielny prysznic, kto tego nie lubi, szczególnie jeśli bierze się go raz w tygodniu dla oszczędzania wody. Ekologia! Nigdy nie miałem takiej świadomości oszczędzania H2O jak w 1992 roku w Albanii, gdy podczas obozu zorganizowanego przez Caritas musieliśmy dozować wodę dla każdego z sześćdziesięciu wolontariuszy.

Czytaj dalej

Piekło pośrodku raju

Ruszam z albańskim kierowcą z Lezha do Burell. Temperatura w cieniu osiąga 36 stopni. Na szczęście mamy w samochodzie klimatyzację. Jedziemy wąskimi, asfaltowymi drogami mając raz z prawej raz z lewej jakieś wzgórze. W pewnym momencie asfalt zanurza się w wodzie na odcinku kilkudziesięciu metrów. Koparka uszkodziła akwedukt i wąską drogę zalewa wodospad. Przemykamy pod nim jak pod prysznicem. Przejeżdżamy przez kilka mostów zbudowanych nad rzekami, które już od lat poszły inną drogą pozostawiając wyschnięte koryta. Kierowca jedzie krętymi drogami rozmawiając przez komórkę i wysyłając SMSy. Robi się coraz węziej i coraz stromiej. Skrajem urwiska wędruje gęsiego stado owiec prowadzone przez osła. Po kilkunastu kilometrach wjeżdżamy w tunel, który sprawia wrażenie długiej wydrapanej w skale dziury. Budowali go więźniowie. Po drugiej stronie tunelu, przy wschodnim zboczu kamiennej góry, odsłania się widok, za który nie jeden turysta zapłaciłby krocie.

Czytaj dalej

Moi oprawcy są niewinni. Taki był system.

W katolickiej parafii w albańskim miasteczku Shenkoll modlą się ofiary ludobójczego reżimu Envera Hodży i ci, którzy donosili na nich i okrutnie ich torturowali. Od zakończenia krwawych prześladowań minęło 30 lat. Pracę duszpasterską prowadzą tu ojcowie rogacjoniści.

Czytaj dalej

Święty uważał mnie za swojego przyjaciela

W sierpniu tego roku mogę znowu odwiedzić ukochaną Albanię i wspominać. Chociaż daleko mi jeszcze do emerytury, to wydaje mi się, że przeżyłem już jedno życie, a Albania była w nim jednym z najbardziej znaczących rozdziałów. Wtedy w moim życiu pojawił się święty, który uważał mnie za swojego przyjaciela. Czytaj dalej